Do niedawna bohater wojenny prawie
zawsze był mężczyzną. To mężczyźni chodzili na wojny i
ratowali na świat. Kobietom zostawały mniej spektakularne i
bezpieczniejsze zajęcia. Rodzenie i wychowywanie dzieci i dbanie o
dom. Dziś już wiadomo, że bohaterowie wojenni to przede wszystkim
mężczyźni, bo o kobietach prawie się nie mówiło. Działały w
ukryciu, pod pseudonimem, rzadko tak naprawdę doceniane. To się
zmienia. Historycy coraz częściej przypominają o niezwykłych
kobietach, którym przyszło żyć w niezwykłych czasach. Dzielnych,
odważnych, niesamowitych w każdym tego słowa znaczeniu. Badacze
piszą ich biografie, pisarze snują opowieści o kobietach czasów
wojny.
Takich książek jest coraz więcej,
ale tym razem we „Fragmentach Ubranych” sięgam po jedną z
pierwszych tego typu pozycji. To zbiór reportaży Marka Łuszczyny o
polskich agentkach, które na swoim koncie mają równie imponujące
zasługi co najlepsi żołnierze. Reportaży opartych na faktach, bez
zbędnej koloryzacji, dodawania spektakularnych detali i podkręcania
akcji. Agentki z „Igieł” tego nie potrzebują, a historia każdej
z nich nadaje się na znakomity film.
Co jakiś czas lubię sięgać po
książki wojenne. Bo są epickie, poruszające, przypominają mi,
jaką jestem szczęściarą, że urodziłam się i żyję w czasach
pokoju. Lubię obserwować bohaterów jak zmieniają się pod wpływem
ekstremalnych wydarzeń, kibicuję im, kiedy są wierni sobie, uczę
się, że świat czasów wojny ma setki odcieni szarości i nie da
się tak łatwo ocenić. Lubię też styl militarny. A skoro sięgam
już po książkę opowiadającą o wojennych czasach, to we
„Fragmentach Ubranych” postanowiłam przedstawić styl militarny,
ale w bardzo kobiecym wydaniu. Zaciekawieni? Na blogu
niebieska-sukienka.pl znajdziecie recenzję „Igieł” i nową,
militarną stylizację w bardzo kobiecym wydaniu :) Klikajcie w link: Fragmenty Ubrane: Igły albo zdjęcie :)