środa, 9 maja 2018

Mam na imię Lucy, Elizabeth Strout (Fragmenty Ubrane: Stylizacja & recenzja książki)


Nowy Jork, marzenia, kompleksy, głęboko ukryte tęsknoty. Teraz mogłabym pomyśleć, że to o książce „Małe życie”, która zrobiła furorę w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce stała się jeszcze bardziej popularna. Nie tym razem. Takich książek jest więcej, a na uwagę na pewno zasługuje „Mam na imię Lucy” Elizabeth Strout.

Kiedy czytałam tę niewielką książkę nasunęło mi się pewne skojarzenie. Ona tylko pozornie jest niewielka. Można przeczytać ją szybko i bezrefleksyjnie. Ale można też spojrzeć na nią zupełnie inaczej. „Mam na imię Lucy” zalicza się u mnie do książek z grupy z efektem jo-jo. Na początku są chude jak po diecie, ale tyją w miarę czytania, a po ich zamknięciu można wyciągnąć z nich wiele dodatkowych treści, które są ukryte między wierszami. Właśnie taką książką jest też „Mam na imię Lucy”. Ascetyczna, oszczędna w słowach, ale jednak zapadająca w pamięć, poruszająca, na swój sposób wzruszająca. O matce i córce, kobiecości, odnajdywaniu siebie i własnej wartości, a przede wszystkim o miłości, która jest najważniejsza.

 Fragmenty Ubrane cykl modowo-książkowy na blogu niebieska-sukienka.pl




„Mam na imię Lucy” otwiera zdanie o wiośnie. Wczesnej, świeżej, kiedy każdy promień słońca cieszy i nie można się nim wystarczająco nacieszyć. Właśnie taka też jest moja stylizacja do książki „Mam na imię Lucy”. Lekka, kobieca, w subtelnych, świeżych kolorach, w których kryje się promienny uśmiech wiosny.

Ale ten wpis to jak zawsze jedynie zajawka. Zapraszam do pełnego wpisu z cyklu „Fragmenty Ubrane” na blogu niebieska-sukienka.pl: klik, a w nim recenzja, opis stylizacji i oczywiście kilka zdjęć, tym razem w bardzo wiosennym klimacie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz